O Czapskim
W Muzeum Czapskich w Krakowie zrekonstruowano w skali jeden do jeden pokój Józefa Czapskiego z Maisons-Laffitte, w którym mieszkał, malował i pisał przez blisko 50 lat. Ciasne, kilkunastometrowe pomieszczenie było wypełnione przedmiotami codziennego życia: tapczan, biurko, stolik kawowy, jakieś szafki, i wszechobecne książki, pędzle i farby. Wszystko to przeniesiono z jego mieszkania w siedzibie redakcji. W tym pokoju przyjmował gości z Polski, którzy licznie pielgrzymowali do ośrodka Kultury Paryskiej. Tak skromne warunki panujące w tym miejscu raczej nie przystawały do obrazu arystokraty, który przed wojną należał do niebywale bogatej rodziny.
Rodzina Czapskich tkwiła w wielkiej historii Europy: wuj to znajomy Mickiewicza i Tocqueville’a, ciotka uczennica Chopina, kuzynka właścicielka zamku Duino nad Adriatykiem (Elegie duinejskie Rilkego), dziadek protektor Marii Duplessis (Dama kameliowa), wuj pierwszy komisarz spraw zagranicznych ZSRR, a dziadek Emeryk baliwa maltański.
Świetnie opisała ich związki z arystokratycznymi rodzinami siostra Józefa – Maria Czapska we wspomnieniach Europa w rodzinie.
To dziedzictwo nigdy go nie przygniotło, nie używał też tytułu szlacheckiego. Swoim długim życiem, wieloma talentami i pasją mógłby obdzielić kilka życiorysów: rezydent Maisons-Laffitte, arystokrata (nie tylko z urodzenia), patriota, Europejczyk, poliglota, artysta malarz (kapista), literat, żołnierz na wielu frontach, więzień Starobielska (cudem uniknął śmierci), znawca Prousta i Cézanne’a, uczestnik niezliczonych spotkań, przyjaciel i znajomy wielu wybitnych, współczesnych mu postaci (A. Malraux, Ch. de Gaulle, D. Halevy, F. Mauriac, J. Maritain, S. Diagilew, A. Sołżenicyn, A. Camus, P. Sartre, Picasso etc.).
***
Raz spotkał się z Anną Achmatową w majowy wieczór 1942 r. w Taszkiencie w domu Aleksieja Tołstoja; ona na zesłaniu, a on oficer w sztabie generała Andersa. Przegadali całą noc, dwie bratnie dusze, czytał jej wiersze Balińskiego i Słonimskiego, była wzruszona.
W 1959 roku Achmatowa napisała zagadkowy wiersz o wiosennej, taszkienckiej nocy “В ту ночь мы сошли друг от друга с ума…”, podobno poświęcony Czapskiemu, o czym dowiedział się dopiero po latach:
Tej nocy wszystko w nas było szaleństwem, złowróżbne mroki świeciły przez gęstwę, coś tam mamrotały aryki i Azją pachniały goździki. Tej nocy szliśmy z wolna obcym miastem przez skwar północny, przez pieśni niejasne, pod znakiem Skorpiona na niebie, nie śmiąc nawet spojrzeć na siebie Mogło w Stambule to być lub w Bagdadzie, lecz nie w Warszawie i nie w Leningradzie - i jakże wśród tych obcych cieni czuliśmy się tam zagubieni. Wydawało się: idą z nami wieki, i niewidzialna biła dłoń w bębenki, a dźwięki, jak znaki tajemne, prowadziły nas w nocy ciemnej. W mgle tajemniczej, z ciemności utkanej, szliśmy przed siebie po ziemi nieznanej, gdy wtem diamentową feluką księżyc powiódł nas starym brukiem. Lecz gdy ci kiedyś ta noc się przypomni, to nie odpędzaj jej, nie oprzytomnij bo wiedz, że się komuś przyśniła ta noc, której może nie było. Анна Ахматова, В ту ночь мы сошли друг от друга с ума..., 1959 (przekład Anatola Sterna).