W fabularyzowanej biografii autorstwa Stanisława S. Wojtkiewicza Traugutt znajduje się wiele ciekawych informacji na temat związków Romana Traugutta z rodziną Pietrowów, u których bywał on w domu przy ul. Chmielnej w Warszawie. Podobno przychodzili też tam inni znani spiskowcy jak: Matwiej Bezkiszkin, Andriej Potebnia, Wasilij Kapliński, Iwan Arnhold czy Piotr Śliwicki.
Powieść ta nie jest wiarygodnym źródłem informacji, powstała bowiem w latach 60. XX w., kiedy ze względów ideologicznych było zapotrzebowanie na sylwetki Rosjan wspierających Polaków w swoich dążeniach niepodległościowych. Niemniej szereg faktów przytoczonych w powieści potwierdzają relacje bezpośrednich świadków (Dubiecki, Umińska, Heurich, Giller, Berg), jak i późniejszych biografów i badaczy tego okresu (Bruchnalska, Wiercichowa, Kieniewicz).
Poniżej parę epizodów z życia Romana Traugutta znalezionych w powieści Wojtkiewicza, w których występują członkowie rodziny Pietrowów, częściowo zweryfikowanych w innych źródłach.
Romuald Traugutt. Ostatni dyktator powstania styczniowego (Domena publiczna).
WYCIECZKA PAROSTATKIEM W GÓRĘ WISŁY (1861)
Traugutta do rodziny Pietrowów i Dymitriewów wprowadziły Rosjanki, siostry Siemionicz: Wiera i Luba. Wiera wyszła za mąż za generała artylerii Władimira M. Schwartza[1] a Luba za generała Lebiediewa.
Korzystając z jesiennego przyboru wód hrabia Andrzej Zamojski (1800-1874) w 1860 roku zorganizował wycieczkę statkiem parowym w górę Wisły. Był on właścicielem Spółki Żeglugi Parowej[2]a jego statki kursowały z Warszawy do Puław oraz z Warszawy do Gdańska. W zamyśle Zamojskiego było utworzenie połączenia Warszawy z Sandomierzem, zamierzał w tym celu zbudować przystanie i magazyny pomiędzy Sandomierzem a Puławami.
Hrabia Zamoyski zaprosił na wyprawę w górę Wisły szereg osób z warszawskiego towarzystwa. Uczestniczyli w niej m.in. generał W. Schwartz z żoną Wieroczką, angielski konsul podpułkownik Edward Stanton oraz Aleksandra i Aleksander Pietrowowie. Wśród zaproszonych był także Romuald Traugutt. Pietrowowie przy tej okazji pragnęli odwiedzić chorującego od pewnego czasu generała Wasilija W. Pogodina (ojca Aleksandry) w odległym o kilka mil od Wisły Pałacu Dzięki w Wiązownicy (autor błędnie pisze o Osieku).
Podróż trwała co najmniej kilka dni; w powieści Wojtkiewicza uczestnicy wyprawy wiedli rozmowy na tematy społeczne i polityczne. Hrabia Zamoyski był ciekawym rozmówcą, był to mężczyzna wykształcony, o ujmującym i prostym sposobie bycia. Wykazywał się znajomością wielu zagadnień: rolniczych, inżynierskich, społecznych. Był jednym z czołowych przedstawicieli pracy organicznej, inicjatorem i prezesem Towarzystwa Rolniczego w latach 1858–1861.
Pietrowowie prawdopodobnie dotarli do chorego ojca na Dziękach. Granice majoratu koło Osieka opierały się o brzeg Wisły (wieś Długołęka była częścią majoratu osieckiego). Na podróżnych zapewne czekały na brzegu bryczki. Czy był z nimi Romuald Traugutt? Nie wiadomo.
Podróżni I klasy na statku parowym na Wiśle wg Ksawerego. Pillatiego (Kłosy 1876, nr 577, s. 40)
WYJAZD TRAUGUTTA DO KRAKOWA (1863)
Romuald Traugutt został mianowany 14 sierpnia 1863 roku przez Rząd Narodowy na generała oraz wysłany jako nadzwyczajny komisarz wojskowy za granicę. Otrzymał polecenie i instrukcje, aby tuż za kordonem i na obczyźnie zlustrował wszystkie powstańcze instytucje, nawiązał kontakty z ich liderami, uporządkował sprawę dostawy broni i amunicji itp.
W tym dniu w Warszawie było duże poruszenie spowodowane aktywnością policji, mnóstwo ludzi uwięziono. Nowo mianowany powstańczy generał powracał z posiedzenia Rządu Narodowego do swego hotelu bezpieczny, gdyż chroniła go podwójna opieka generałowej Wiery Schwartzowej i generałówny Moniki Dymitriew. Wojskowy faeton niby przypadkiem zabrał Traugutta z okolic Wiedeńskiego Dworca i spokojnie toczył się wśród dramatycznych scen.
Nazajutrz po tych wypadkach, wczesnym rankiem generał Traugutt opuścił Warszawę odprowadzony przez Mariana Dubieckiego[3]. Zaopatrzony w potrzebne papiery, szczęśliwie dostał się do pociągu do Piotrkowa. W ciągu najbliższych kilku tygodni miał zlustrować stan organizacji powstańczych w Krakowie i Lwowie a następnie w Paryżu i Turynie a także zbadać nastawienie obcych rządów wobec powstania.
Trauguttowi z fałszywą tożsamością zapewniono bezpieczną podróż do Galicji. Niewidzialne siły opiekowały się przez całą drogę ważnym wysłannikiem. W pociągu, pozornie przypadkowo, znalazł się w jednym przedziale z Trauguttem emerytowany generał Biernacki, dziadek Moniki Dymitriew. W mundurze, przy wszystkich orderach, jechał niby w sprawach spadkowych dotyczących majoratu osieckiego w Wiązownicy (Pałac Dzięki) zmarłego niedawno generała Pogodina[4]. W gruncie rzeczy był posłusznym narzędziem w rękach swojej wnuczki Moniki i pani Aleksandry Pietrow.
Generał wysiadł razem z Trauguttem w Piotrkowie i pod rękę z nim wyszedł na placyk przed stację obok salutujących żandarmów. Stąd w Sandomierskie i do granicy austriackiej był szmat drogi. Musieli jechać końmi przez obszary zajęte przez powstańców.
Od Piotrkowa do granicy eskortował go w bryczce „poczty obywatelskiej” młody Artur Goldman[5], jadący rzekomo w interesach bankowych swojego ojca Izaaka Goldmana do Galicji. Obrotny syn finansisty nieraz już przeprawiał się przez kordon i znał stosunki przygraniczne na wylot. Granicę przekroczono bez problemu nie w Osieku, a najprawdopodobniej na wysokości Olkusza lub Słomnik. Rosyjska władza była już rozluźniona, celnicy i strażnicy unikali narażania się krążącym oddziałom powstańczym, na które z kolei czyhała lotna armia księcia Aleksandra Szachowskiego.
W Krakowie Trauguttem zaopiekował się pijar, ksiądz Adam Słotwiński, który był przedstawicielem Rządu Narodowego.
EGZEKUCJA TRAUGUTTA I JEGO TOWARZYSZY NA STOKACH CYTADELI (1864)
Po przesłuchaniach na Pawiaku, Traugutta i jego towarzyszy przewieziono 19 maja do Cytadeli, gdzie umieszczono ich w słynnym X Pawilonie. Monika Dymitriew uzyskała uprawnienia do odwiedzin więźniów od generała Lebiediewa. Razem z Aleksandrą Pietrow w poniedziałki odwiedzały uwięzionych w Cytadeli. Władze wojskowe i gubernialne traktowały to z początku jako przejaw filantropii i sympatii do Polaków i nie przeszkadzały w tych wizytach. Panie dostarczały uwięzionym nie tylko żywność i pieniądze, ale także informacje o wszystkim co zaszło w Polsce. Wkrótce żandarmeria rosyjska odebrała jednak pannie Monice przepustkę. Nową przepustkę obrotna panna Monika uzyskała dopiero, po usilnych staraniach, w Petersburgu u ministra sprawiedliwości.
Spośród uwięzionych pięciu skazano na śmierć przez powieszenie, byli to: Rafał Krajewski, Józef Toczyski, Roman Żuliński, Jan Jeziorański i Romuald Traugutt.
Dzień 5 sierpnia 1864 r. był piękny, słoneczny, cichy. O godzinie 9 rano przywieziono skazanych na plac egzekucji. Skazani jechali z odkrytymi głowami, każdy oddzielnie z towarzyszącym księdzem kapucynem, na jednokonnych, drabiniastych wózkach, używanych zwykle do wywozu śmieci. Pierwszym jechał Traugutt.
Duży zastęp wojsk i liczny orszak wojskowych i dygnitarzy rosyjskich otaczał miejsce, gdzie wzniesiono wyniosłą szubienicę, z której zwisało pięć pętli. Mrowie ludzi wypełniało przestrzeń pomiędzy stokami Cytadeli a skrajem Nowego Miasta. Oddzieleni byli od rusztowań podwójnym rzędem Moskali z bagnetami. Skazanych ustawiono u stóp szubienicy w półkole. Po odczytaniu wyroków Traugutt został stracony pierwszy.
Gdy ciała pięciu bohaterów zawisły na szubienicy, jaskrawo ubrane – jak na piknik – żony generałów, pułkowników i dygnitarzy przez lornetki oglądały konwulsyjne drgania zawieszonych na szubienicy ofiar. Podniecony widowiskiem tłum Rosjan powitał hałaśliwą aprobatą śmierć pięciu bohaterów.
Wtedy ze strojnego, rozradowanego tłumu Rosjanek wyszła energicznym krokiem Aleksandra Pietrowa głośno wyrażając swoje oburzenie i ostentacyjnie opuściła rosyjskie towarzystwo. „Szybko przebiegła przestrzeń dzielącą grupę rosyjską od polskiej i manifestacyjnie stanęła obok klęczących Polek, okazując żałobnym strojem i godną tej chwili powagą postawy swoje głębokie i serdeczne współczucie z bólem prześladowanego narodu” [Bruchnalska].
Za nią pospieszyły Monika Dymitriewa, X. Andrejewa, Luba Lebiediewa i kilka innych Rosjanek nieznanych nam dzisiaj z nazwiska.
Żandarmi i oficerowie na służbie początkowo zamierzali udaremnić tą demonstrację, ale w zapale swoim od razu ostygli, gdy się zorientowali, iż jedna z Rosjanek jest córką generała Dymitriewa, druga — małżonką samego generała Lebiediewa, który ostatnio czuwał nad reformą więziennictwa w Królestwie Polskim, a trzecia – żoną byłego podsekretarza stanu przy Radzie Administracyjnej i tajnego radcy Pietrowa.
Pięciu głównych członków RN powieszonych w Warszawie, Krieger Ignacy, 1864 (Polona).
[1] Schwartz Władimir Maksimowicz (1808-1872) – generał artylerii, członek Rady Wojskowej, od 1862 dowódca artylerii Królestwa Polskiego, za tłumienie powstania styczniowego odznaczony Orderem Orła Białego.
[2] Nazwa spółki: Spółka Żeglugi Parowej na Rzekach Spławnych Królestwa – hrabia Zamoyski et Compania.
[3] Marian Karol Dubiecki (1838–1926) – polski historyk, sekretarz Rusi w Rządzie Narodowym powstania styczniowego; w 1864 został aresztowany i osadzony na Pawiaku, skazany na karę śmierci, zamienioną na katorgę z pozbawieniem wszystkich praw publicznych; po powrocie z Syberii osiadł w Krakowie; autor wielu opracowań historycznych m.in. o Traugucie.
[4] Generał Wasilij W. Pogodin zmarł 2 lutego 1863 roku w Pałacu Dzięki. Okoliczności śmierci teścia Aleksander Pietrow opisał w liście do przyjaciela Pogodina dekabrysty Gawryła S. Batenkowa (więcej na ten temat w Kronikach wiązownickich).
[5] Artur Goldman (1843-?) – Polak żydowskiego pochodzenia, sekretarz Henryka Wohla, naczelnika Wydziału Skarbu Rządu Narodowego. Aresztowany w połowie marca 1864 roku przez policję carską załamał się w śledztwie i zadenuncjował Romualda Traugutta, podając jego rysopis, używane nazwisko i szczegóły jego fałszywej tożsamości. W zeznaniach twierdził, iż nie znał osobiście Traugutta. Skazany na zesłanie.