W Kurjerze Polskim z 14/27 grudnia 1904 r. znalazłem ciekawą historyjkę o oszustach podających się za powstańców biorących udział w bitwie pod Jurkowicami. Opowieść ta pierwotnie ukazała się w Gazecie Kieleckiej, ale była przedrukowywana w wielu czasopismach. Autor historyjki nie do końca rozumiał lokalną geografię, gdzie Łukawica, gdzie Czajków a gdzie Bogoria! Łukawica w tym czasie była związana z Turskiem poprzez rodzinę Glezmerów. Poczytajcie sami.
Niezwykły szantaż.
W pow. sandomierskim, jak pisze Gazeta Kielecka, wydarzył się następujący wypadek, zakrawający na bajkę z tysiąca i jednej nocy, a jednak najzupełniej prawdziwy. Włościanin wsi Łukawice, gm. Turno [chyba Tursko], Franciszek Sikora, orał swojo zagony przy drodze od strony wsi Czajków.
Nadeszli jacyś dwaj nieznajomi ludzie, którzy szeptali coś do siebie i rozpatrywali po okolicy, następnie zbliżywszy się do Sikory, rozpytywali, jakie są granice od strony lasu, a następnie jeden z nieznajomych opowiedział następującą historję:
Przyjmowałom udział w powstaniu 63 roku i w bitwie we wsi Jurkowice, za co zostałem skazany na Syberję, skąd teraz dopiero wskutek Najwyższego Manifestu zostałem zwolniony. Przed wyjazdem zakopałem w lesie duże pieniądze, po które właśnie przybyłem obecnie ze swoim kamratem. W domu Sikory nieznajomy poprosił o pożyczenie motyki i wraz z Sikorą poszedł do lasu.
W lesie po głębokiej rozwadze, gdzie północ i południe — nieznajomy podszedł do starej sosny i zaczął kopać i w głębokości jakiegoś pół arszyna wykopał pudełko napełniono jakimiś żółtemi monetami. Po powrocie do domu Sikory i obliczeniu skarbu nieznajomy wziął jedną z monet, zawiązał w chustkę od nosa i posłał służące Sikory do osady Bogorya po kupno wódki, objaśniając, że moneta ma wartości 10 rubli. Służąca wróciła z Bogoryi i istotnie przyniosła wódkę i reszty 9 rb. 69 kop. Po wypiciu wódki nieznajomy rozpytywał o mieszkanie księdza, który jeden tylko będzie w stanie poznać się na tak starych kosztownych złotych pieniądzach i w trakcie rozmowy mimochodem zapytał Sikory, czyby on nie wymienił sobie kilku rubli i podał Sikorze 10 monet żądając w zamian 50 rub. Sikora zgodził się na wygodny handel i odwiózł nieznajomych do Bogoryi.
Ludzie ci przebrani za wędrownych kramarzy pozornie zajęci sprzedażą obrazków, medalików itp. przepadli. Staro złoto monety okazały się zwykłemi markami do gry w karty. Inscenizacja szantażu niezwykła.
Źródło: Kurjer Polski z 14/27 grudnia 1904 r. nr 357 s. 3