Wiązownica! Wieś zagubiona gdzieś pośród pól i lasów doliny Kacanki z dala od traktów i cywilizacji, gdzieś między Osiekiem, Klimontowem a Staszowem. Dla mnie, któremu przyszło tu spędzić dzieciństwo, Wiązownica była całym światem – zastanym i kompletnym, który nie wymagał żadnych wyjaśnień i komentarzy. Jeszcze parę lat temu wydawało mi się, że ta wieś nie ma historii ani pamięci, że to wieś amorficzna, żyjąca chwilą obecną, tu i teraz. Jednak odkąd zajmuję się genealogią moich przodków, co rusz natykam się na ludzi i historie, pełne nieoczekiwanych skojarzeń i koincydencji.
Dzieje Wiązownicy sięgają początków XI w. czasów księstwa, a potem województwa sandomierskiego. Na przełomie XIV i XV wieku Wiązownica była już dobrze zorganizowaną wsią, miała swój kościół, młyny, karczmy, duży staw (stawisko) i 45 włościan gospodarujących na 45 łanach. Wtedy to wieś weszła w skład dóbr królewskich tzw. królewszczyzny, a później ekonomii sandomierskiej.
Szczególnie intrygującym okresem w dziejach wsi jest połowa XIX wieku, kiedy to dziwnym zrządzeniem losu pojawiły się w niej takie postacie jak generał Wasilij Pogodin i podsekretarz stanu, szachista Aleksander Pietrow.
Dla niepiśmiennych mieszkańców Wiązownicy to persony z innego wymiaru, reprezentanci elit Sankt Petersburga, którzy znali A. Puszkina, hr. N. Szeremietiewa, księcia S. Urusowa, I. Turgieniewa, F. Loeve-Veimars’a, księcia I. Paskiewicza, W. Hartmanna i wszystkie ważne osobistości dworu cara Pawła I i cara Aleksandra II.
I chociaż ich praca służyła przez długi czas rosyjskiej machinie okupacyjnej warto o nich pamiętać jako o ludziach nietuzinkowych, których działania wywarły wyraźne piętno na historii wsi, widoczne nawet w obecnych czasach.
Pisząc tego bloga, który jest kontynuacją mojej książki KRONIKI WIĄZOWNICKIE, chcę się z Wami podzielić zdobytą wiedzą o miejscach i ludziach, w jakiś sposób związanych z Wiązownicą, a także szeroko rozumianą ziemią sandomierską. Pragnę także sprowokować Was do dyskusji, jeśli to miejsce nie jest Wam obojętne. Pojawią się tu wątki i historie zupełnie nowe lub takie, które z jakichś powodów nie zostały do książki włączone. Niech mottem tego bloga będzie wyczytana w sieci myśl:
Każdy ślad, każda informacja starsza niż 100 lat, musi być wydzierana z przeszłości i hołubiona, bo sama w sobie – przez fakt swego istnienia – jest wyjątkowa.
